Osobliwości Francuzów

Ostatnio uzbierało mi się kilka uwag dotyczących małych osobliwości inności Francuzów

A więc zatem...

1.Francuzi zostawiają wiadomości na automatycznej sekretarce

Nie wiem czy jest to faktycznie jakaś wielka osobliwość Francuzów, ale ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, ze jak żyłam w Polsce ponad 20 lat nikt mi się nie nagrał nigdy na automatycznej sekretarce mojej komórki...Nie wiem czy ja jestem jakaś inna czy mam dziwnych znajomych, ale tutaj we Francji non stop ktoś mi się nagrywa, a to, żeby mi powiedzieć, że jest jakiś wieczór fajny, a to żeby mu oddzwonić bo czegoś potrzebuje. nawet pracodawcy zostawiają wiadomości i proszą by do nich oddzwonić. Ja z kolei, jak dzwonię i ktoś nie odbiera jestem przyzwyczajona wysłać mu sms lub po prostu dzwonić do skutku aż w końcu łaskawie mi odbierze. W sumie jest w tym coś fajnego, bo zawsze jak oglądałam amerykańskie filmy, tam CIĄGLE ktoś nagrywa się na automatycznej sekretarce. Może wynika to zatem z fascynacji Francuzów Ameryką? (o której notabene będę jeszcze wspominała). Najbardziej bawi mnie komunikat mojej automatycznej sekretarki, który zdarza się dość często a brzmi: "Ma pani jedna nową wiadomość od numeru nieznanego, który nie zostawił wiadomości" ! (Vous avez un nouveau message, d'un numéro inconnu, qui n'a pas laissé le message). Przecież to w ogóle nie ma sensu!

2. Francuzi, życzą sobie "Szczęśliwego Nowego Roku" do końca marca... 

Kiedyś oglądałam skecz Gad Elmaleh'a- bardzo znanego we Francji komika, który twierdził, ze we Francji składa się życzenia noworoczne do końca lutego.Nigdy w to nie wierzyłam, bo myślałam, że to blef. Ale, 2 razy przekonano mnie , że jednak... Pierwszy raz info od Gad'a potwierdziło się w lutym, kiedy szlam na imprezę do znajomych. Było to spotkanie ludzi z mojej pracy  faktycznie niektórzy z nas dawno się nie widzieli, może nawet i od przerwy Bożonarodzeniowej. I co ja słyszę?! Mój kolega witając się z moja znajomą mówi: "A i szczęśliwego Nowego Roku, bo chyba się nie widzieliśmy jeszcze po Nowym Roku". Ja gały wytrzeszczam. Nie no przecież w lutym, to ja już dawno zapomniałam, że był jakiś Sylwester, fajerwerki etc...!!! O co tym ludziom chodzi?! Na cholerę składać życzenia noworoczne 2 miesiące po fakcie! Francuska galanteria ech... Ale, ale.... Nie było to jednak moje największe zdziwienie, bo oto pod koniec MARCA (czytać: 90 dni po Sylwestrze!!!) wracam sobie wieczorem z pracy. Oczywiście na metrze Saint Paul jest jeden SDF (bezdomny, skrót od sans domicile fixe-bez stałego miejsca zamieszkania), który mnie irytuje , bo co czekam na metro, to oczywiście z 20 osób tam stojących zagada do mnie.... Więc gada. Ja słucham. Pyta czy mam jedzenie. Mówię, mu, że nie i że jestem zmęczona (było po 22). Pan grzecznie przeprasza i mówi mi, Et une Bonne Anee a vous! (i Dobrego Roku dla Pani). No rzesz zdębiałam. Nawet nie wiedziałam, co powiedzieć, bo ja nie  wiem jak bardzo Polak musiałby być pijany, co by POD KONIEC MARCA składać komuś życzenia noworoczne. Wymruczałam spod nosa: "merci", bo przecież, nie miałam zamiaru życzyć mu szczęśliwych pozostałych 266 dni roku 2012...

3. Francuzi lubią stać w kolejkach

Nie wiem właściwie jak wytłumaczyć ten fenomen. Polacy nie lubią stać w kolejkach i są chyba o wiele bardziej niecierpliwym narodem. Może po komunie mamy dość kolejek, za to Francuzi... Czasami mam wręcz wrażenie, ze się w tym lubują, bo jak wytłumaczyć fakt kolejki do Starbucksa wychodzącej za drzwi butiku, a ludzie ciągle się w niej ustawiają?! Ja, jak chcę się napić kawy i widzę koleje takiej wielkości, zmykam gdzie pieprz rośnie! Podobnie jest z toaletami. Ludzie tutaj widzą kolejkę na pół butiku i tak będą cierpliwie czekać. Mnie to szlag by już dawno trafił i znalazłabym toaletę gdzie indziej. Oni czekają. Poza tym nie zapominajmy o tych wielkich kolejkach do bibliotek, do których naprawdę tracę cierpliwość. Z drugiej strony, co zresztą gorsze, syndrom czekania zaczął mi się udzielać, bo jeszcze parę dni temu stałam ponad 30 minut, w deszczu kapiącym mi na głowę, żeby wejść do biblioteki w Centrum Georges Pompidou (?!!!).

4. jak im się coś nie podoba, albo coś nie gra od razu to zgłaszają

Francuzi mając coś co jednocześnie może denerwować, ale z drugiej strony jest chyba dobrą cechą, a mianowicie oni bez żenady manifestują swoje niezadowolenie czy to w restauracji, czy kawiarni czy kinie. ogólnie w miejscach publicznych. Nie mam tutaj na myśli chamskiego marudzenia, że moja zupa ogórkowa nie jest wystarczająco zielona, ale uwagi praktyczne, które niejeden Polak chciałby zgłosić, ale...ale tak nie wypada, a po co...O czym dokładnie mówię. Francuzi jak tylko czy stół jest brudny, czy kawa za zimna, czy jak nie ma papieru w toalecie, zgłaszają to spokojnie do obsługo restauracji, Nie powiem, że jest to jakieś odkrycie i że czuje się jak Kolumb, ale wydaje mi się, że w Polsce nie jest to tak często spotykane. Zaczynam się tego naprawdę uczyć, bo w sumie jak by nie patrzyć, gdziekolwiek się nie idzie, płaci się za obsługę. Dlaczego więc nie mielibyśmy wymagać, by ta obsługa była satysfakcjonująca? Byłam niedawno w świetnej meksykańskiej restauracji i znajoma z która tam byłam, była bardzo głodna. Po przystawce czekałyśmy na jedzenie JUŻ 5 minut. Nie zawahała się więc ani chwili by grzecznie zapytać kelnerkę, czy nasze danie główne będzie niedługo podane bo jesteśmy naprawdę głodne. Ta uprzejmie odpowiedziała, ze nie ma żadnego problemu, danie już jest prawie gotowe. Proste, szybkie i skuteczne. Dawniej nawet bym się nie odważyła zapytać czy poprosić o coś kelnerkę czy sprzedawczynię, skręcałoby mnie w żołądku a bym nic nie powiedziała, tylko po prostu nigdy więcej nie wróciła do tej restauracji. Teraz jestem "upierdliwa" (z polskiego punktu widzenia), a "wymagająca" z francuskiego.

5. Egoiści

Nie będę się już rozpisywała na temat tego jacy Francuzi są be, źli i niedobrzy. Moja ostatnią obserwacją jest tylko to, ze jako naród wydają się być niesamowicie towarzyscy i tacy są. Tylko ta towarzyskość niekoniecznie idzie w parze z przyjaźnią i chęcią pomocy innym. Jak wam kiedyś wpadnie do głowy poproszenie o pomoc w przeprowadzce Francuzów, to się dwa razy zastanówcie, bo macie 90% szans, ze powiedzą wam, że są przecież firmy które ogranizuja przeprowadzki. Po co więc oni mają się męczyć. We Francji, trzeba zatem dzielić swój budżet nieco inaczej. Połowę zarobków wydajemy na zabawy ze znajomymi, a drugą opłacamy firmy do przeprowadzki, firmy remontowe, opiekunki dla dzieci, pomoc do sprzątania i....nie no, na szczęście dla Francuzów, seks jest za darmo. Jeśli pamiętam dobrze z ekonomii, nadmiar podaży obniża cenę towaru...







Komentarze

  1. Ciekawa ta 'upierdliwośc' Francuzików, ale stanie w kolejce? Nie oburzają się, że musza tam stać?:D W Hiszpanii za to lubią tłumy - czekani godziny na drinka, bo bar jest zatłoczony - bezcenne ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie chyba dobrze mi się wydaje, że w Polsce ludzie się tak nie upominają o swoje? Hehe nie wiem co gorsze, tłumy czy kolejki ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezdomny w marcu życzący szczęśliwego nowego roku? Natalia, widzę, że Twoja magiczna zdolność do przyciągania dziwnych ludzi działa i we Francji :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe spostrzeżenia ;)O tak nagrywanie się i generalnie sekretarka w telefonie we Francji bezcenne. Dodałabym jeszcze, że Francuzi lubią strajkować. Jak nie metro to administracja ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważam tu jedną prawidłowość. Francuzi kochają konwersację.
    ad.1. Jeśli ktoś nie odbiera to choć do automatu coś powiedzą
    ad.2. Życzenie czegokolwiek nawet po dłuższym czasu wydłuża konwersację. Może też spowodować jej znaczne wydłużenie.
    ad.3. Widziałaś we Francji milczącą kolejkę?
    ad.4. Kolejna okazja. Zapytanie kelnera o danie główne wywołuje konwersację z nim samym oraz osobą towarzyszącą.
    ad.5. Bycie towarzyskim ma dawać okazje do konwersacji a nie do tego, by się narobić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam zie, towarzyskość Francuzów jest jak najbardziej na plus. a co do rozmów w kolejce to zawsze sprawia mi przyjemność jak ktoś do mnie zagada. Ostatnio w Apple store miałam miła pogawędkę z nieznajoma panią i panem, którzy tak jak ja czekali w niemiłosiernie długiej kolejce ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W dawnych juz czasach, gdy na Nowy Rok wysylalo sie we Francji kartki z zyczeniami , robiono to miedzy Bozym Narodzeniem , a koncem stycznia. To nie byly zyczenia swiateczne tylko, zeby sie ten nowy rok dobrze wam "sprawowal". Byly to dosc namacalne zyczenia i jak ktos dostal 29 stycznia karte od cioci, to z czystym sumieniem mial jeszcze dwa dni na wyslanie jej swojej kartki.
    Ale stopniowo spoleczenstwo przestawilo sie na sms, mail, czasem telefon. Takie zyczenia sa jakby mniej wazne i dlatego przy najblizszym osobistym spotkaniu nalezy je potwierdzic "slownie". Przy czym zyczenia noworoczne nie dotycza w zadnej mierze sylwestra i zabawy tylko tego jaki ten rok ma byc. Stad styczen jest norma, luty - z przymrozeniem oka - dopuszczalny. Potem to juz jednak poruta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe może jednak działa to tak jak mówisz ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty