Lourdes

Rankiem 11 lutego 1858 roku trzy dziewczynki wyszły z domu w poszukiwaniu drewna na opał- dwie siostry Bernadette i Toinette Soubirous i ich koleżanka Jeanne Abadie. Wszystkie trzy pochodziły z bardzo ubogich rodzin. Kiedy dotarły do miejsca zwanego Massabielle, 14-letnia Bernadette miała wizję. Zobaczyła "Matkę Boską" tuż nad grotą. Do 16 lipca, fenomen ten powtórzył się jeszcze 17 razy. 
Tak zaczęła się historia Bernadette, dzięki której Lourdes jest dzisiaj tak sławnym miastem w południowej Francji...

 "Dame" (tłum. dama, pani), czyli Matka Boska kazała dziewczynce "pójść do źródła, napić się z niego i obmyć jego wodą". Dziewczynka musiała wykopać dziurę w ziemi by do tego źródła się dostać... Następnie miała pójść do księży, by wybudowali w tym miejscu kościół i zorganizowali pielgrzymki. Dopiero 25 marca "Dame" wyjawiła swoja tożsamość mówiąc, że jest " Niepokalanie poczętą". Przez 6 miesięcy objawień, do Lourdes zwalały się tłumy pielgrzymów. Już w 1862 roku biskup Laurence uznał objawienia za za autentyczne.

Oczywiście objawienia będą zawsze kwestią sporów, ale mimo wszystko zawsze chciałam pojechać i zobaczyć miasteczko, które przyciąga rocznie 6 milionów pielgrzymów! (w tym 40% laickich Francuzów- o ironio! ). Niedawno była u mnie rodzina i postanowiłam wreszcie odwiedzić to słynne Lourdes. I było warto!
Trochę liczb, bo są naprawdę fascynujące. Jak mówiłam, 6 milionów pielgrzymów rocznie, 870 000 pielgrzymów oficjalnie zarejestrowanych rocznie. Kulminacja wizyt przypada 15 sierpnia : 35 000 do 40 000 odwiedzających w ciągu tego jednego dnia. W ciągu tego samego dnia turyści zostawiają w świętym przybytku 12 milionów euro (przychód z świec, darów etc...). 
Samo Lourdes liczy zaledwie 16 000 mieszkańców. W mieście jest ponad 200 hoteli, co daje miastu drugie miejsce (zaraz po Paryżu!!!) na liście miast z największą liczbą hoteli w całej Francji! Trzecia jest Nicea...Jeśli chodzi o liczbę wysyłanych pocztówek, to Lourdes jest drugim miastem we Francji! 
Ze względu na liczbę zapalanych przez pielgrzymów świec, rocznie stapianych jest tutaj 700 ton wosku! W czasie zbyt dużego napływu turystów, świece są gaszone przed wypaleniem (by zrobić miejsce dla innych) i odwożone do "przechowalni". Potem są palone w tempie 4 ton dziennie. Robi to czterech pracowników, którzy tylko spalając te świece, pracują na pełen etat.
Trochę tych liczb było, ale uważam, że są to naprawdę ciekawe dane. 
A więc Lourdes!
Dojechać jest tam niesamowicie łatwo. Z Tuluzy są pociągi -jeżdżą naprawę często. Koszt jest dość spory, bo około 30 Euro w jedna stronę... Czas przejazdu to około 2,5 godz. Są też samoloty- z lotniskiem Ryanaira. I oczywiście blablacar - najtańsza opcja, koszt około 10-15 euro w jedna stronę. 

To że jest się w Lourdes widać od razu -pełno sklepów z dewocjonaliami, księży, sióstr, i plakatów z Bernadetką -kiedy mówię, że jest ich pełno tzn, że są one wszędzie! Do miejsca kultu dojść jest bardzo łatwo- bo od samego dworca jest mnóstwo drogowskazów. 
Miasteczko samo w sobie jest naprawdę urocze. Położone jest tuz przy Pirenejach. Dla mnie wygląda trochę jak Zakopane, albo po prostu typowe czeskie górskie miasteczko. Strzeliste dachy, mnóstwo hoteli, restauracji i sklepików z pamiątkami. Jak tylko dojdziecie do centrum warto pójść do biura informacji turystycznej. Panie są bardzo miłe, dają darmowe mapki i potrafią odpowiedzieć na każde pytanie. Ja pojechałam tam w niedzielę, nie było tłumów (nawet się zdziwiłam), ale niestety wiele miejskich autobusów nie jeździ - trzeba więc pedałować z buta! Warto wziąć to pod uwagę.

Na samym początku drogi do tej cudownej groty spotkał nas niemiły incydent. Otóż kiedy mój brat chciał zrobić zdjęcia pamiątek z jednego sklepu, rzucił się na niego właściciel i wygrażając się prawem francuskim kazał mu usunąć zdjęcia z aparatu... Później takich incydentów już nie mieliśmy, ale w razie czego uważajcie na dzikich sprzedawców...
Samo miejsce jest ogromne. Kompleks składa się z kościołów, groty Massabielle, alejki świec i  źródełka oraz licznych miejsc do modlitwy. Przyznam się bez bicia, że jak dotarłam wreszcie na miejsce w ogóle nie poczułam się jak w miejscu świętym, pełnym atmosfery ale jak... w Disneylandzie! Wiem, że to straszne, ale stojąc na placu i patrząc na dwa kościoły-jeden postawiony na drugim, ma się wrażenie, że jest to zamek z bajek Disneya i to naprawdę zapierający dech w piersiach! Ale już się zamykam i wszystko opisuję. 

Kiedy dochodzimy do głównego placu, uwagę przykuwa wielka Bazylika Notre-Dame-du Rosaire, Jest to przepiękna budowla. Kopuła ma symbolizować Niebo, a  kwadratowy plan- Ziemię. Co ciekawe wewnątrz znajdziemy 2000 m2 mozaiki, których jedynym ekwiwalentem na świecie są mozaiki Weneckie! Nad ta bazylika znajduje się druga bazylika Niepokalanie Poczętej (tutaj jest ich faktycznie sporo... chyba z 4 w samym tylko kompleksie...) w stylu neogotyckim. Stoi on dokładnie NA bazylice i nad miejscem objawienia. Wewnątrz znajdują się obrazy prezentujące kolejne objawienie i tabliczki sponsorów kościoła.Ciekawa gratka dla fanów architektury.

Zaraz obok kościoła znajduje się źródełko, a idąc śladem źródełka dochodzimy do groty. Mała uwaga: przy źródełku są buteleczki dla pielgrzymów, aby mogli nabrać wody. Trzeba tylko zostawić symboliczną kwotę. Teoretycznie ta kilku mililitrowa buteleczka kosztuje 1 euro, ale nie widziałam by choć jeden dawca tego jednego euro brał tylko jedną buteleczkę... Zresztą w sklepikach z pamiątkami można kupić kanistry... Co ciekawe woda z tego źródełka nigdy nie została uznana za świętą czy leczniczą. 
Tuż przy samym źródełku, nad grotą są przybite do muru kościoła tarcze, na których napisane jest w różnych językach świata : Przyjdźcie pić ze źródła. Jest oczywiście i po polsku. uważam to za piękny symbol.
Jeśli tak jak ja oczekujecie, że wejdziecie do głębokiej zaciemnionej i tajemniczej groty już rozwiewam Wasze wątpliwości - grota to po prostu wgłębienie w skale z figurką Matki Boskiej i wyciekającym ze skał źródełkiem, które znamy już z legendy. Jestem katoliczką i moim celem nie jest tutaj kpina, ale inaczej wyobrażałam sobie miejsce objawienia... Nie wszystko jest tak jak sobie to wymyślmy ;)

Jak mówiłam, kolejek nie było więc zwiedzało się naprawdę sprawnie. Ostatnim punktem naszej mini wycieczki, był kościół podziemny- Saint-Pie-X. Pierwszy raz byłam w tego typu miejscu. Schodzi się do niego pochyłym chodnikiem, a sam kościół jest potężny, surowy i kościoła w ogóle nie przypomina, podobny jest raczej... do stadionu... Ściany są szare, nieotynkowane, na nich są powieszone plakaty z podobiznami świętych, a sam kościół ma okrągły kształt- jest wybudowany w formie łodzi. Według symboliki łodzią miałby sterować Jezus. Budynek jest jednak naprawdę szpetny! Jednak nie zapominajmy, że celem tej budowli jest pomieścić tysiące pielgrzymów, a nie zachwycać nasze oczy (tym zajmują się inne kościoły ;)). Jest to jedna z największych budowli na świecie - może zmieścić 25000 wiernych, ma  191 m długości  i objętość 12 000m2. 

Po zwiedzeniu kompleksu, warto przejść się uliczkami, gdzie znajdziemy niezliczoną ilość sklepików z pamiątkami - niektóre pamiątki są tak kiczowate, że  od razu człowiek myśli o latynoskich telenowelach, gdzie figurki Matki Boskiej są podświetlane... no ale cóż począć, gdzie turyści tam handel, a gdzie handel, tam zawsze znajdzie się jakieś dziadostwo...

Jednak w Lourdes zwiedzać można nie tylko kościoły! Warto podejść na Pic du Jer- czyli pierwsze ramię Pirenejów, które wznosi się na wysokości 1000 m. Wjeżdża się na niego antyczną kolejką z 1900 roku, a widok naprawdę wart jest tych 15 euro! 
Kolejna atrakcją jest zamek obronny z XI wieku, który jest ciekawie zagospodarowany i stanowi jednocześnie muzeum Pirenejów. Jedynym minusem jest to, że aby go zwiedzić trzeba pokonać strome i liczne... bardzo bardzo liczne schody, ale po całym dniu chodzenia po górzystym Lourdes można sobie dać z tym radę!
Nie chce opisywać dokładnie każdego zabytku, bo uważam, że informacje o zabytku czy zwiedzanym obiekcie powinniśmy dostawać w momencie kiedy możemy na niego na żywo popatrzeć. Powiem tylko, że naprawdę warto odwiedzić to miasteczko, nawet jeśli nie jest się osobą wierzącą. To urocze miejsce z jak by nie było piękną historią, bez której pewnie zostałoby na zawsze zapomnianą osadą niedaleko Pirenejów...

Bazylika Notre-Dame-du Rosaire i nad nią bazylika Niepokalanie Poczętej



Kopuła Bazyliki Notre-Dame-du Rosaire

mozaiki Bazyliki Notre-Dame-du Rosaire








źródełko i grota Massabielle


podziemna bazylika Saint-Pie-X


XII wieczny zamek obronny


widok z Pic du Jer









wejście do kompleksu

Komentarze

  1. Byłam w Lourdes w kwietniu tego roku, wizyta nie pielgrzymkowa, ale bardziej turystyczna (byliśmy przejazdem). Muszę przyznać, że byłam pod wrażeniem całego kompleksu kościelno-pielgrzymkowego, mieliśmy spędzić tam godzinkę-dwie, a byliśmy minimum cztery. Ciekawy post z ciekawymi informacjami, nie miałam pojęcia o tych statystykach!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty