Francuski zamek w którym król Anglii i jego amerykańska ukochana wzięli ślub stulecia!


Zamków nad Loarą nikomu nie trzeba przedstawiać. Około 200 km od Paryża kryją się skarby francuskiej architektury i dawne siedziby królów Francji: Chambord, Chennonceaux, Blois. To chyba te najbardziej znane. Ale jest taki zamek, który skrywa historię zakazanej miłości, wygnania, kolaboracji i niezwykłą łazienkę w stylu art déco. Wiecie o którym zamku mówię? Jeśli nie, to ten artykuł jest dla Was.

Zamek o którym chciałabym dziś napisać to Chateau de Candé. To piękny zamek, ukryty pomiędzy drzewami pobliskich lasów. Usytuowany jest 20 minut od Tours. Kiedyś posiadał nawet swoje pola wninorośli i produkował, ponoć niezwykle smaczne, wino (żadna butelka nie ostała się do dziś).


Jednak ta perełka francuskiej Doliny Loary uzyskała sławę 3 czerwca 1937 dzięki ślubowi duca de Windsor (Edward VIII) i jego ukochanej, Amerykanki, dla której zrzekł się tronu Anglii, Wallis Simpson. Tak to właśnie w tym zamku para postanowiła wziąć ślub. I wcale się im nie dziwię, ponieważ cała domena, zamek oraz jego nadzwyczaj nowoczesny i gustowny wytrój, stanowią bajkową scenerię dla tej chyba najbardziej znanej historii miłosnej XX wieku. Ich ślub nazywany był ślubem stulecia (mariage du siècle). 
W bibliotece zamku odbył się ślub cywilny. To tutaj na pamiatkę tego wydarzenia Wallis i duc de Windsor, przy pomocy specjanie kupionego na tę okazję przez Fern'a Bedeaux pirografu, wygrawerowali na ściance biblioteczki swoje imiona. Ślub kościelny celebrowany przez pastora, odbył się w salonie muzycznym. Było 16 gości. Nikt z rodziny królewskiej na ślubie się nie pojawił, ponieważ z powodu porzucenia i wyrzeknięcia sie tronu Anglii, duc nie był przez swoją rodzinę akceptowany, tak jak i jego wybranka.
Jeśli chodzi o bardziej mroczną stronę tej historii to podejrzewa się tę parę o  współpracę z hitlerowskimi Niemcami. Na Youtubie jest sporo dokumentów opisujących to ze szczegółami, więc polecam zainteresowanym.



Para została zaproszona do zamku przez jego uwczesnego właściciela i ich wspólnego znajomego Fern'a Bedeaux. Fern Bedeaux był francusko-amerykańskim przemysłowcem, który kupił zamek od Jean Drake del Castillo w 1927 roku. Był też ostatnim prywatnym właścicielem zamku. Po jego śmierci, zgodnie z jego wolą zamek przeszedł w posiadanie państwa. Początkowo meble zamku były "rozgrabione" i rozwiezione do Pałacu Elizejskiego, Prywatnej kamienicy Hotel de Marigny w Paryżu i do fortu Brégançon - są to rezydenje prezydenckie. Na szczęście od 2014 roku Rada Departamentu Indre-et-Loire (conseil départemental d'Indre-et-Loire), obecnego właściciela zamku, odbiera meble i z powrotem umieszcza je w zamku. Dlatego też dzis możemy zwiedzać zupełnie umeblowany zamek, jak za czasów jego świetlności.

Co jest takiego niezwykłego w Chateau de Candé
  • Zamek zwiedza się ciekawie, bo wciąż jest umeblowany i to na miarę XX wieku. Meble pochodzą z różnych epok i są prawdziwymi arcydziełami. Na pewno nie znajdziecie tam starych zbutwiałych i krzywo wyciosancyh tronów, tylko elegancki i nowoczesny wystrój.
  • W środku możemy podejrzeć kolekcję strojów i dodatków należących do Wallis Simpson, które pochodzą z największych paryskich domów mody. W jednej z sal są nawet stroje pary młodej, które mieli na sobie w dniu ślubu (to akurat są niestety tylko reprodukcje).
  • Zamek jest jednym z najnowocześniej urządzonych zamków Doliny Loary. Ogromne kuchnie rozciągające się na dwóch poziomach, mająca ponad tysiąc metrów kwadratowych piwniczka na wina z najnowszymi prasownicami, centrala telefoniczna Bell, czy siłownia
  • Ogromną dumą Chateau de Candé są organy Skinner, jedyne w Europie. Zajmują aż trzy kondygnacje. Można je nastwić by grały same i umilały czas mieszkańcom. W 1993 roku organy zostały zaklasyfikowane jako Monument historique.
  • W 1929 roku Charles Fern Bedaux postanowił wyremontować apartamenty zamku Candé. Dzięki tej renowacji każdy z ośmiu pokoi jest wyposażony w łazienkę. Niby nic niezwykego, jak na zamek, ale jakie to są łazienki! Każda ozdobiona mozaikami ze szkła w kolorze niebieskim, zielonym i mauve. Wszystie zrealizowane przez Henry Jesse'a. Wszystkie są w stylu art déo. Najbardziej zachwycająca jest ta największa, należąca do Fern'a Bedeaux. To błekitno zielone dzieło sztuki. Kąpiele w tej łazience to jak jednoczesny pobyt w SPA i w muzeum sztuki. Na dodatek łazienkom daleko jest do starych zamkowych zardzewiałych łaźni, do których przywykliśmy. Te mają bierzącą wodę, kurki, podgrzewane wieszaki na ręczniki. Na dodatek zbudowany amerykański system dopływu wody jest niesamowicie nowoczesny jak na tamte czasy, ponieważ pozwala napełnić wannę w 30 sekund. (z drugiej strony nawet dzisiaj mogę odkręcić kurek na maksa, a po 30 sekundach moja wanna na pewno nie napełni się nawet do połowy...).
  • Przepiekna biblioteka o której marzy chyba każdy mol książkowy taki jak ja. Z pięterkiem na dodatekowe regały książek. Bibilioteka została zbudowana i udekorowana przez Piaget, który do zaprojektowania balustrady i kolumn z motywami inspirował się amboną katedry w Chartres. To właśnie w tym pomieszczeniu znajdują się słynne organy Skinner.
  • To mało znany zamek nad Loarą więc na pewno nie będzie tam tłumów. Zwiedzałam go w sierpniu i w zamku byliśmy praktycznie sami. Miałam ogromne szczęście, że moja bratnia dusza ten zamek znalazła, opowiedziała mi o nim i dzięki temu mogłiśmy poznać ten ukryty diament Doliny Loary :)







Na zwiedzenie zamku potrzeba przynajmniej 2 godzin, a najlepiej 3. Chateau de Candé jest otoczony pięknym parkiem, w którym dorośli mogą odpocząć, a dzieci korzystać z placów zabaw. Warto wziąć darmowego przewodnika proponowanego przez zamek. Przewodnik przez około 30 minut opowie  nam o historii domeny i sprawi, że potem zwiedzanie środka będzie ciekawsze. Zostawia nas on bowiem przed samymi drzwiami, dzieki czemu możemy spokojnie zwiedzać w swoim tempie. 


Cena biletów:
Normalny: 7 Euro
Ulgowy: 6 Euro (dzieci od 7 do 15 lat, liczne rodziny z 3 dzieci i plus, osoby niepełnosprawne)
Darmowy (dzieci poniżej 7 roku życia, bezrobotni, posiadacze kart ICOM, prasa)

Mam nadzieję, że nabrała Was ochota na zwiedzenie tego zamku, który jest wart każdej spędzonej w nim minuty. Ja jedynie pisząc już przywołuje w pamięci te słoneczne momenty w ogrodzie i ogromny zachwyt jaki wywołało we mnie zwiedzanie Chateau de Candé.






Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty